W świecie motoryzacji niewiele samochodów wywołuje tak silne emocje jak Stutz Blackhawk. Ten luksusowy model, w którym zakochali się najwięksi tego świata, w tym sam Elvis Presley, na zawsze zmienił postrzeganie aut klasy premium. Nie chodziło tylko o wydajność, ale o ekstrawagancję i styl, które sprawiały, że obok Blackhawka nie dało się przejść obojętnie. Jeśli chcesz zrozumieć, jak wyglądały luksusowe auta lat 70., wystarczy spojrzeć na Blackhawka – auto, które na zawsze zapisało się w historii motoryzacji.
Przyjrzyjmy się zatem, dlaczego to właśnie ten samochód stał się ulubioną bryką króla rock’n’rolla i co sprawia, że do dziś zachwyca.
Narodziny legendy
Stutz Blackhawk to nie tylko auto, to symbol epoki. Powstał na początku lat 70., w czasach, gdy większość luksusowych marek szukała nowych ścieżek, a luksus i ekstrawagancja były w modzie. W 1971 roku, kiedy przeciętny Amerykanin zarabiał rocznie około 3500 dolarów, ten samochód kosztował oszałamiające 26 500 dolarów – więcej niż Lamborghini Miura czy Rolls-Royce Phantom. Cena, w przeliczeniu na dzisiejsze realia, to prawie 200 tysięcy dolarów, co czyniło go najdroższym autem na świecie.
Ale Stutz Blackhawk to nie tylko cena. To także niepowtarzalny design, który wyróżniał go na tle innych pojazdów. Stworzył go Virgil Exner, były projektant Chryslera, który postawił na mieszankę stylu neo-retro i nowoczesności. Charakterystyczne okrągłe reflektory, chromowane rury wydechowe i koło zapasowe zamocowane na bagażniku – to detale, które definiowały ten samochód. Choć nie każdy uważał Blackhawka za piękny, jego ekstrawagancki wygląd robił wrażenie i na pewno przyciągał wzrok.
Ten luksusowy model łączył w sobie elegancję z potężną mocą – za jego napęd odpowiadał silnik V8 o pojemności 7,5 litra i mocy 425 koni mechanicznych, co gwarantowało imponujące osiągi, ale też wyjątkowe wrażenia za kierownicą.
Dlaczego Elvis pokochał Stutza?
Kiedy myślimy o Elvie Presleyu i jego zamiłowaniu do motoryzacji, od razu na myśl przychodzi różowy Cadillac, który stał się jego symbolem. Jednak to nie Cadillac był jego największą miłością, a właśnie Stutz Blackhawk. Elvis miał aż cztery egzemplarze tego niezwykłego auta! Król rock’n’rolla uwielbiał wywoływać sensację na ulicach Los Angeles, przejeżdżając przez Sunset Boulevard. To auto było jak on – ekstrawaganckie, niepowtarzalne i zawsze przyciągające uwagę. Co więcej, to właśnie w jednym z tych samochodów został sfotografowany w noc swojej tragicznej śmierci.
Dlaczego Elvis zakochał się w Blackhawku? Król rock’n’rolla cenił sobie luksus i to, co rzadko dostępne dla przeciętnego człowieka. Blackhawk nie był pojazdem masowym – jego produkcja odbywała się ręcznie we włoskich manufakturach, a każdy egzemplarz był unikatowy.
Ciekawostką jest, że Elvis nie planował zakupu swojego pierwszego Blackhawka. Samochód miał być jedynie pokazowym egzemplarzem, który miał promować markę. Jednak Presley, jak na króla przystało, po prostu nie mógł czekać. Gdy tylko go zobaczył, natychmiast wypisał czek i stał się właścicielem tego niezwykłego pojazdu.
Co czyniło Blackhawka wyjątkowym?
Stutz Blackhawk to synonim ekstrawagancji i luksusu. Jego design był unikalny: ogromna, chromowana kratka chłodnicy, wystające, okrągłe reflektory i zapasowe koło umieszczone na bagażniku to tylko niektóre z jego charakterystycznych cech. Wygląd tego auta przypominał bardziej dzieło sztuki niż pojazd, a jego produkcja była równie wyjątkowa – każdy egzemplarz powstawał ręcznie w włoskim atelier, co zajmowało około 1500 roboczogodzin.
Stutz Blackhawk to nie tylko luksus na zewnątrz, ale także wewnątrz. Wnętrze auta wykończone było najdroższymi materiałami, w tym drewnem i skórą najwyższej jakości. Bagażnik wyłożony był futrem z norki. Tak, dokładnie tak!
To auto było stworzone z myślą o osobach, które chciały mieć wszystko, co najlepsze. Warto też wspomnieć o wyjątkowych detalach – złote kluczyki, chromowane wykończenia i ręcznie nakładany lakier, który składał się z aż 22 warstw, to tylko niektóre z elementów tego luksusowego cacka.
Samochód, który był dziełem sztuki
Blackhawk nigdy nie był maszyną dla wszystkich. Pod maską krył się 7,5-litrowy silnik V8, który generował moc 425 KM. Choć technicznie Blackhawk bazował na platformie Pontiaca Grand Prix, to jednak jego wykończenie i detale sprawiały, że był samochodem z zupełnie innej ligi. Był z ligi mistrzów! Każdy Stutz był inny – szyty na miarę i dostosowany do potrzeb najbardziej wymagających klientów.
Choć marka Stutz ostatecznie zniknęła z rynku w latach 90., jej wpływ na motoryzację jest niezaprzeczalny. Blackhawk był jednym z pierwszych samochodów, które łączyły nowoczesną technologię z klasycznym stylem, zapoczątkowując trend neo-retro. Dziś te samochody są rzadkimi i cenionymi kolekcjonerskimi perełkami, przypominającymi o czasach, gdy ekstrawagancja i indywidualizm były na porządku dziennym.
Gwiazdy w cieniu Blackhawka
Elvis Presley nie był jedyną gwiazdą, która zapałała miłością do Stutz Blackhawk. W gronie jego właścicieli znajdowali się również takie ikony, jak Al. Pacino, Dean Martin, Elton John, Paul McCartney czy Muhammad Ali. Jednak to właśnie Elvis sprawił, że samochód ten stał się symbolem luksusu i ekstrawagancji. Choć inne gwiazdy również doceniły jego styl, to nie wszyscy byli gotowi na tak wyraźny sposób manifestowania swojego statusu, jak zrobił to Presley.
Blackhawk, choć oszałamiał wyglądem i luksusem, miał swoje korzenie w bardziej przyziemnych pojazdach. Pod maską kryła się technologia Pontiaca, co dla niektórych było rozczarowaniem, gdy odkrywali, że auto warte dziesiątki tysięcy dolarów, ma tak bliskie powiązania z masowo produkowanym modelem. Pontiac, dostępnego był dla przeciętnego kierowcy za dziesięciokrotnie niższą cenę. Dla Elvisa Presleya i wielu innych gwiazd, był to samochód, który mówił: „Jestem kimś”.
Dlaczego Blackhawk nie zdobył serc kolekcjonerów?
Mimo że Stutz Blackhawk był jednym z najdroższych samochodów swoich czasów i przyciągał największe gwiazdy, jego wartość na rynku kolekcjonerskim nie osiągnęła poziomu innych luksusowych pojazdów. Za egzemplarz z tej serii dziś można kupić za około 20-30 tysięcy dolarów, co jest kwotą zaskakująco niską, biorąc pod uwagę jego historię i związki z ikonami popkultury. Nawet osobisty egzemplarz Elvisa został sprzedany za „zaledwie” 297 tysięcy dolarów, podczas gdy inne auta należące do króla rock’n’rolla, jak Mercedes-Benz 600, osiągały znacznie wyższe ceny.
Stutz Blackhawk to samochód, który na zawsze zapisał się w historii motoryzacji. Jego ekstrawagancja, luksus i unikalny styl sprawiły, że stał się ulubieńcem gwiazd, w tym Elvisa Presleya. Choć nie zdobył takiej sławy wśród kolekcjonerów, jego legenda wciąż żyje w sercach miłośników motoryzacji. Blackhawk to więcej niż tylko auto – to symbol epoki, w której luksus i ekscentryczność były na porządku dziennym.
foto: mecum.com