Connect with us

Hi, what are you looking for?

Aktualności

Szwedzka dusza w bakelitowym lusterku

1961 Volvo PV544
1961 Volvo PV544 foto: czasnaklasyka

Volvo PV544, czyli ostatni romantyk przed epoką pasów bezpieczeństwa

Czy można zakochać się w samochodzie z czasów, gdy radio było luksusem, a kierowca miał więcej wspólnego z mechanikiem niż z użytkownikiem?

Volvo PV544 z 1961 roku nie pyta – ono przyjeżdża z odpowiedzią. To nie jest po prostu klasyk. To wehikuł czasu, który pachnie bakelitem, brzmi jak jazz z gramofonu i wygląda jak komiksowa kapsuła bezpieczeństwa – z epoki, kiedy samochody miały duszę, a ich sylwetki rysowano piórkiem, nie algorytmem. Ten egzemplarz, dostępny obecnie na stronie Czas na Klasyka, to nie muzealny eksponat. To gotowy do jazdy bohater szwedzkiej motoryzacji, który nadal mówi: „wsiądź, zobaczmy co za zakrętem”.

Retro z przymrużeniem oka – sylwetka z kreskówki, solidność z Göteborga

Nie da się go pomylić z żadnym innym. Miękkie linie, delikatnie zadarty tył, pojedyncze okrągłe światła z przodu – PV544 wygląda trochę jak uśmiechnięty buldog w tweedowej marynarce. To auto z epoki, kiedy Volvo stawiało na bezpieczeństwo, ale nie rezygnowało z uroku.

Garbata sylwetka PV544
Garbata sylwetka PV544 foto: czasnaklasyka

Patrzysz na to Volvo i nie widzisz zwykłego klasyka. Widzisz potomka rajdowych legend. „Pjeve 544”, jak pieszczotliwie nazywają go Szwedzi, ma w swoim rodowodzie zwycięstwo w morderczym Rajdzie Safari z 1965 roku. Choć oferowany egzemplarz to wersja Favorit, a nie Sport, jego DNA pozostaje niezmienione – stworzone do przetrwania wszystkiego, co rzuci mu los.


Całkowita produkcja Volvo PV544 w 1961 roku wynosiła 71 719 egzemplarzy.


Ten konkretny model z 1961 roku to prawdziwa kapsuła czasu. Zachowany według oryginalnej specyfikacji fabrycznej (z jedynym ustępstwem w postaci alternatora), przez ostatnie 13 lat wyjeżdżał z garażu wyłącznie w letnie miesiące. Jego licznik wskazuje zaledwie 38 000 kilometrów – to mniej niż niektóre współczesne samochody pokonują w ciągu dwóch lat. To samochód, który nie potrzebuje krzykliwych kolorów ani chromowanych felg, by przyciągać spojrzenia.

Kabina nostalgii gdzie bakelit miesza się ze stalą

We wnętrzu czeka inny świat. Czerwono-szara tapicerka w pepitkę? Owszem. Bakelitowa kierownica o cienkiej obręczy i ogromnym rozmiarze? Jest. Suwaki i przełączniki o dotyku przypominającym starą maszynę do pisania? Naturalnie.

Odnowione wnętrze PV544
Odnowione wnętrze PV544 foto: czasnaklasyka

Siedzenia nie są wygodne – są zjawiskowe. Miękkie, sprężyste, otulające jak fotele w pociągach klasy Pullman. A zapach? Subtelna mieszanka starej skóry, metalu i czegoś, co przypomina… dobrze przechowywaną bibliotekę z lat 60.


To wnętrze nie tylko przypomina epokę – ono ją definiuje. Nie trzeba jechać – wystarczy usiąść.


Spójrzcie jak prosta jest konstrukcja kabiny. Lewarek od skrzyni biegów jak wyjęty z autobusu Jelcz, niemal nie ma żadnych przycisków na desce rozdzielczej (bo i od czego miałyby być, klimatyzacji przecież nie zamontowali). Chcesz ogrzać stopy w mroźną noc? Spójrz na nawiewy, wyglądają jak końcówki od starych suszarek do włosów i są wyłącznie dwa – z lewej i prawej strony! Czysta poezja prostoty. Otwórz drzwi a zobaczysz masywne zawiasy oraz… spawy na słupkach. Czy wyobrażasz sobie takie coś we współczesnym samochodzie? Chyba tylko w powypadkowym ulepie u handlarza z Radomia (miasto częściowo przypadkowe).

Serca nie widać, ale czuć – silnik, który oddycha mechaniką

Pod maską nie ma cudów elektroniki, ale jest magia prostoty. Rzędowy, czterocylindrowy silnik B18A o mocy 75 KM nie robi wrażenia na papierze – ale za kierownicą? To czysta, organiczna przyjemność. Dźwięk – głęboki, aksamitny pomruk z lekko chropowatą końcówką – to nie symfonia, to jazzowy jam session.

Niemal niezniszczalny silnik B18A Volvo
Niemal niezniszczalny silnik B18A Volvo foto: czasnaklasyka

Wspomniana jednostka napędowa była montowana miedzy innymi w modelach P210 Duett, 120 (Amazon), P1800, a nawet w Facel-Vega Facel III.

„Z tym silnikiem i skrzynią biegów Volvo 1800 pokonało już ponad 3 miliony mil” – głosi ogłoszenie, przypominając nam, że dawna szwedzka inżynieria to synonim niezniszczalności. Tylny napęd dodaje charakteru prowadzeniu, oferując doświadczenie jazdy (szczególnie zimą), którego próżno szukać we współczesnych samochodach.

Samochód odpala bez marudzenia. Reaguje na gaz z pewnym ociąganiem, ale kiedy już się rozkręci – płynie. 4-biegowa skrzynia przekładana ręcznie z typowym dla epoki „kliknięciem” daje poczucie kontroli, którego brakuje we współczesnych samochodach.


Ten motor nie pędzi – on prowadzi narrację. Każde przyspieszenie to nowy rozdział.


Obecny właściciel zadbał o każdy detal – w zapasie znajdują się wszystkie części eksploatacyjne „a nawet więcej”. Jak sam mówi: „Przekręcasz kluczyk i jedziesz, tylko nie zapomnij nalać benzyny”. Ta prosta instrukcja obecnego właściciela mówi wszystko o niezawodności tego klasyka, ale także o jego prostej konstrukcji, którą w przypadku awarii można by naprawić szwajcarskim scyzorykiem.

Volvo, które przeżyło więcej niż niejeden kierowca

Historia tego egzemplarza nie zaczyna się w Polsce. Przez ponad 60 lat jeździł po szwedzkich drogach, gdzie był pieczołowicie konserwowany i używany zgodnie z przeznaczeniem – do jazdy. Importowany kilka lat temu, przeszedł delikatną odnowę, zachowując maksymalnie dużo oryginalnych detali.

Tył Volvo PV544
Tył Volvo PV544 foto: czasnaklasyka

Oryginalny lakier? Raczej nie. Ale reszta? Z duszą. Zachowane emblematy, chromy, nawet części wyposażenia są zgodne z rokiem produkcji. To nie auto po „showroomowym” restomodzie. To klasyk, który dojrzał jak dobre wino – i gotów jest na nowy rozdział.

Na rynku – nisza dla świadomych romantyków

Volvo PV544 to samochód dla tych, którzy nie szukają popularnych „ikon”. To wybór dla kogoś, kto zna wartość szwedzkiego minimalizmu połączonego z przedwojenną stylistyką. W świecie zdominowanym przez „Garbusa” i „2CV”, ten model to rzadkość – a jego obecność na rynku kolekcjonerskim rośnie z każdym rokiem.

Nie jest to auto dla każdego. Ale jeśli ktoś zrozumie, czym naprawdę jest PV544, nie będzie chciał go już wypuścić z rąk.

Stan kolekcjonerski to określenie często nadużywane w ogłoszeniach, ale w tym przypadku wydaje się w pełni uzasadnione. Volvo PV544 to samochód, który z roku na rok zyskuje na wartości, szczególnie w tak dobrze zachowanym stanie.

„Niezniszczalny” – to słowo pojawia się w opisie i trudno się z nim nie zgodzić. W czasach, gdy samochody projektuje się z myślą o 10-15 latach użytkowania, ten 64-letni klasyk wciąż jest gotowy do codziennej jazdy. To nie tylko pojazd – to lekcja inżynierii, która przetrwała próbę czasu.

Czy to Ty poprowadzisz szwedzkiego romantyka w kolejne dekady?

Ten samochód nie potrzebuje krzykliwego ogłoszenia. On potrzebuje nowego rozdziału. Być może w Twoim garażu, pod plandeką, gotowy na niedzielne przejażdżki i rozmowy na zlotach.

Czy jesteś gotów dołączyć do ekskluzywnego klubu właścicieli motoryzacyjnych legend? Ten Volvo PV544 czeka na nowego opiekuna, który doceni jego historię, charakter i niepowtarzalny urok.

Pamiętaj – nie kupujesz po prostu starego samochodu. Kupujesz bilet do świata, w którym motoryzacja miała duszę, a inżynierowie projektowali auta, które miały przetrwać pokolenia. To Volvo PV544 to nie tylko klasyk – to sztuka, którą możesz przekazać dalej w testamencie.

Ale uważaj – to nie jest zwykła oferta. To zaproszenie do opowieści, którą można pisać dalej.

ZOBACZ WIĘCEJ:

Aktualności

Ostatni analogowy wojownik? Test czasu dla BMW M3 Cabrio E36 z ’98 Lata 90. to złota era dla BMW. Modele z serii E36, a...

Aktualności

Ostatni Mohikanin złotej ery Quattro GmbH Początek XXI wieku to był fascynujący okres dla niemieckiej motoryzacji. Podczas gdy BMW i Mercedes rywalizowały o palmę...

Aktualności

Ford Bronco z 1973 opowiada historię rodziny Czy w czasach cyfrowych kombi SUV-y mają jeszcze duszę? Ten Ford Bronco udowadnia, że klasyczna siła przetrwa...