Gdy szyny spotykają drogi
W świecie motoryzacji pełnym elektryfikacji, SUV-ów i coraz bardziej zautomatyzowanych systemów, czasem warto spojrzeć w przeszłość, by odkryć projekty tak nietuzinkowe, że aż trudno uwierzyć, że naprawdę istniały. Wyobraź sobie świat, w którym ikoniczna sylwetka Volkswagena T1 Combi sunie nie po asfalcie, lecz po torach kolejowych. Surrealistyczna wizja? Niezupełnie. W powojennym pragmatyzmie lat 50. XX wieku w Niemczech, takie innowacyjne myślenie dało początek jednemu z najbardziej fascynujących hybryd motoryzacyjno-kolejowych, jakie kiedykolwiek stworzono.
Volkswagen T1 Combi drezyna z 1955 roku, znany również jako Klv-20, stanowi genialne połączenie wszechstronnego Transportera Volkswagena z inżynierią kolejową, tworząc pojazd, który wymyka się konwencjonalnej kategoryzacji. Co się dzieje, gdy usuwasz kierownicę z ukochanego Volkswagena Busa i zastępujesz jego gumowe koła stalowymi do jazdy po szynach? Otrzymujesz kawałek historii transportu, który nadal fascynuje entuzjastów siedem dekad później.
Narodziny szalonej koncepcji Bulli na szynach
W 1954 roku niemiecka kolej Deutsche Bundesbahn (DB) stanęła przed praktycznym wyzwaniem: potrzebowali kompaktowych pojazdów serwisowych do konserwacji torów, ale chcieli uniknąć opracowywania całkowicie nowych maszyn od podstaw. Rozwiązanie pojawiło się dzięki pragmatycznej innowacji – dlaczego nie zaadaptować już wszechstronnego Volkswagena Transportera do użytku kolejowego?

Ten pomysłowy pomysł doprowadził do współpracy z dwoma niemieckimi producentami: Martinem Beilhackiem z Rosenheim i Waggon und Maschinenbau GmbH z Donauwörth. Każda firma otrzymała zlecenie przekształcenia 15 standardowych T1 VW w pojazdy zdolne do poruszania się po torach. Powstała konstrukcja otrzymała oznaczenie „Klv-20”, skrót od dość nieporęcznego niemieckiego terminu oznaczającego „mały samochód z silnikiem spalinowym”.
Transformacja była kompleksowa, ale zachowała niepowtarzalny charakter oryginalnego T1 Combi. Te pojazdy miały stać się niezbędnymi robotnikami dla zakładów konserwacji torów i sygnalizacji, prowadząc inspekcje i naprawy wzdłuż rozległej sieci kolejowej Niemiec. Ich żywotność okazała się niezwykle długa – większość pozostała w eksploatacji aż do lat 70., demonstrując trwałość i użyteczność tego niezwykłego hybrydowego projektu.
Gdzie kończy się droga, zaczynają się tory i Volkswagen T1 Combi
Klv-20 reprezentuje fascynujące trzyczęściowe rozwiązanie inżynieryjne. W swojej istocie łączył znajome nadwozie vana T1 Combi z solidnym 28-konnym (21 kW) przemysłowym silnikiem Volkswagena oraz specjalnie zaprojektowanym podwoziem kolejowym wyposażonym w innowacyjny hydrauliczny mechanizm podnoszenia i obracania karoserii (a właściwie to całego pojazdu szynowego).

Ten system hydrauliczny okazał się rewolucyjny dla operacji poruszania się po torach. Pozwalał jednemu operatorowi podnieść pojazd, obrócić go o 180 stopni i umieścić z powrotem na torach – eliminując potrzebę jazdy na długich dystansach wstecz podczas powrotu do bazy. Ta funkcja znacząco zwiększyła elastyczność i wydajność Klv-20 w codziennych operacjach.
Aby spełnić przepisy kolejowe, pojazd przeszedł znaczące modyfikacje. Ikoniczne okrągłe reflektory i światła tylne T1 zostały usunięte i zakryte metalowymi panelami. W ich miejsce zainstalowano standardowe oświetlenie kolejowe: dwa białe światła z przodu i jedno czerwone światło z tyłu. Te zmiany nadały drezynie Bulli jego charakterystyczny wygląd – niewątpliwie Volkswagen T1 Bus, ale wyraźnie przystosowany do zupełnie innego celu.
Stalowe koła miały średnicę 550 mm i posiadały gumowe elementy między obręczą a rdzeniem, wykorzystując system „Bochumer Verein”, który skutecznie redukował hałas podczas pracy. System hamulcowy łączył hydrauliczne hamulce szczękowe aktywowane pedałem z mechanicznym hamulcem ręcznym, który mógł zablokować jedną parę kół dla dodatkowego bezpieczeństwa.
Wnętrze jak z filmu Wesa Andersona
Pomimo swojego przemysłowego przeznaczenia, Klv-20 zachował wiele praktycznego komfortu związanego z cywilnym T1 Combi. Wnętrze wyposażono w trzy dobrze wyściełane „ławki”: jedną w kabinie kierowcy z dwoma siedzeniami i dwie w przedziale pasażerskim, każda z trzema siedzeniami.

Geniusz projektu tkwił w jego wszechstronności. Dwie ławki przedziału pasażerskiego można było łatwo usunąć, aby przekształcić przestrzeń do transportu ładunków, czyniąc Klv-20 tak samo adaptacyjnym na torach, jak jego drogowy odpowiednik na autostradach. Kabina kierowcy posiadała dwoje drzwi, podczas gdy przedział pasażersko-ładunkowy miał szerokie drzwi wahadłowe dla łatwego załadunku i rozładunku przedmiotów.
Być może najbardziej uderzającym aspektem dla współczesnych entuzjastów Volkswagena T1 byłby brak lusterek zarówno kierownicy, jak i wstecznych – atrybutów niezbędnych do jazdy po drogach, ale niepotrzebnych na z góry określonych trasach kolejowych. Jak zauważył Tobias Twele z Volkswagen Nutzfahrzeuge Oldtimer (VWNO): „Nie ma wielu modeli Bulli, których nasz zespół nie widział lub nie prowadził – ale ten autobus szynowy był zdecydowanie nowością dla nas!”
Zmartwychwstanie kolejowej legendy i drugie życie
Opisywany egzemplarz Klv-20, obecnie prezentowany przez Volkswagena, rozpoczął swoją pracę w zajezdni kolejowej Plattling w Bawarii, zanim został przeniesiony do zajezdni konserwacji sygnalizacji w tym samym regionie. Po zakończeniu służby kolejowej w latach 70. znalazł nowy dom w regionie Palatynatu w południowo-zachodnich Niemczech. W 1988 roku został nabyty przez kolekcjonera kolejowego z Hesji, zanim ostatecznie stał się częścią kolekcji klasycznych pojazdów Volkswagen Commercial Vehicles w Hanowerze.
Renowacja i przywrócenie do stanu używalności tego rzadkiego pojazdu było emocjonalną podróżą dla zespołu VWNO. Wiosną 2024 roku zabrali odnowiony Klv-20 na jego inauguracyjny przejazd po malowniczym torze „draisine” w Lengenfeld unterm Stein w środkowych Niemczech.

Tobias Twele opisał ten dziewiczy rejs z wyczuwalnym podekscytowaniem: „Ponowne uruchomienie Klv-20 było emocjonalnym doświadczeniem dla naszego zespołu. Z wielkim wzruszeniem przejechaliśmy 24-metrowy wiadukt z zespołem po raz pierwszy. W sumie pokonaliśmy ponad 32 kilometry po torach podczas tej pierwszej podróży, w tym pięć kilometrów przez tunele, i wspięliśmy się na wysokość 154 metrów. Niezliczoną ilość razy przejechaliśmy przez imponujący 244-metrowy wiadukt Lengenfeld.”
Co dziś oznacza Draisine Bulli?
Draisine Bulli reprezentuje więcej niż tylko interesujący przypis w historii motoryzacji – ucieleśnia innowacyjnego ducha, który definiował Volkswagena przez całe jego istnienie. Z oryginalnej broszury sprzedażowej dowiadujemy się, że pojazd był reklamowany jako „uniwersalny pojazd kolejowy” z „atrakcyjnym, aerodynamicznym nadwoziem VW Combi odpowiednio wyposażonym”.
Dziś ten rzadki okaz stoi obok innych niezwykłych kreacji VW, takich jak Half-Track Fox – T1 Combi przekształcony w pojazd terenowy z czterema osiami i tylnymi gąsienicami. Razem te pojazdy pokazują gotowość Volkswagena do adaptacji swoich ikonicznych projektów, aby sprostać specjalistycznym potrzebom w różnych środowiskach.

Klv-20 stanowi obecnie część kolekcji klasycznych pojazdów Volkswagen Commercial Vehicles w Hanowerze, gdzie został zaprezentowany podczas Międzynarodowego Dnia VW Busa w czerwcu 2024 roku. Służy jako namacalne przypomnienie powojennej niemieckiej pomysłowości i niezwykłej wszechstronności platformy T1, która sprawiła, że „Bulli” jest kochany na całym świecie od ponad siedmiu dekad.
Dla entuzjastów zarówno historii kolejnictwa, jak i klasycznych pojazdów Volkswagena, Draisine Bulli reprezentuje fascynujące skrzyżowanie dwóch światów – gdzie wolność otwartej drogi spotyka precyzję torów kolejowych. Pierwsze kilka metrów podróży może wydawać się surrealistyczne, ale jak zauważa Volkswagen, „szybko przyzwyczajasz się do regularnego dudnienia szyn i zaczynasz doceniać krajobraz” z tego unikalnego punktu widzenia.
W czasach, gdy coraz więcej pojazdów traci swój indywidualny charakter, odkrycia na nowo takie jak Klv-20 przypominają nam, że innowacja często pochodzi z nieoczekiwanych połączeń i że czasami najbardziej interesujące pojazdy to te, które wymykają się łatwej kategoryzacji. Draisine Bulli z 1955 roku stoi jako świadectwo czasów, gdy praktyczne problemy inspirowały kreatywne rozwiązania – lekcja być może równie cenna dziś, jak siedem dekad temu.
Przy okazji tego artykułu warto wspomnieć o słynnej drezynie w Polsce – Warszawie M20 z 1958 roku. My też możemy pochwalić się podobnym projektem.












